niedziela, 13 grudnia 2015

"Jasper Jones" Craig Silvey


"W małym australijskim miasteczku pewnego letniego wieczoru trzynastoletniego Charliego Bucktina wyciąga z domu miejscowy rozrabiaka Jasper Jones. Chłopcy odkrywają w buszu ciało nieżyjącej dziewczynki i postanawiają na własną rękę wykryć sprawcę potwornej zbrodni. Rozwój wypadków jest nieoczekiwany, wręcz szokujący...

Silvey z ogromną wrażliwością i wyczuciem kreśli postacie nastolatków, ich sprawy, przeżycia i pierwsze miłosne zauroczenia, a zarazem szczerze i dosadnie opisuje świat dorosłych, naznaczony dyskryminacją i rasizmem, w którym młodym ludziom przyszło dorastać i się z nim zmierzyć."Jasper Jones" konfrontuje cechy głęboko ludzkie z okrucieństwem i zakłamaniem, tak jak robili to Mark Twain, Harper Lee i Jerome David Salinger. To jedyne w swoim rodzaju połączenie "Zabić drozda" i "Buszującego w zbożu"."*


Z „Jasperem Jonesem” było jak z „Dotykiem” -zauważyłam tę książkę tego samego dnia. Nie wypożyczyłam jej, lecz od razu zapisałam sobie tytuł i wróciłam po nią najszybciej jak się dało, czyli przy odddawaniu kolejnej przeczytanej książki. Pochłonęłam ją jeszcze szybciej -w jedno popołudnie. Popłakałam się, wyśmiałam i kilka razy utożsamiłam z bohaterami. Pełne brawury przygody bohaterów jednoznacznie skojarzyły mi się z twórczością Marka Twaina, której jestem zagorzałą fanką. Lektura na pewno mną wstrząsnęła i skłoniła do długich przemyśleń i za to autorowi dziękuję.

Notatka dość stara i wrzucona dopiero dziś, po kilku poprawkach ;)
Czy ktoś tu zagląda?

*cytat z okładki książki

piątek, 11 kwietnia 2014

"Dotyk" Jus Accardo


Cała historia z „Dotykiem” zaczęła się, gdy pewnego dnia poszłam do biblioteki przedłużyć jakieś wypożyczone przeze mnie książki. Już wychodziłam, kiedy na półce z nowościami moją uwagę zwróciła okładka. Nie zaprzeczę -chłopak z okładki wygląda nieco kusząco (to chyba zasługa oczu i wyrazu twarzy...). W każdym razie wzięłam ją do ręki, przeczytałam opis i w końcu... wzięłam do domu.

"Pewnego dnia tajemniczy chłopak po upadku z nadrzecznego wału ląduje u stóp Deznee Cross, szalonej 17-letniej miłośniczki mocnych wrażeń, Dziewczyna uznaje to za świetną okazję, żebywkurzyć ojcai sprowadza błękitnookiego przystojniaka do domu.

Jednak nie wszystko jest z nim w porządku, Kale zachowuje się na tyle dziwnie, że nawet Deznee zaczyna coś podejrzewać. Okazuje się, że chłopak bł więziony przez Denazen Corporation, organizację, która wykorzystuje ludzi o specjalnych umiejętnościach jako broń. A umiejętności Kale'a są wyjątkowo niebezpieczne - jego dotyk zabija..."*


Wyjątkowo ciekawa główna bohaterka i jej nowy (nie mogę się powstrzymać), na swój sposób, uroczy kolega, którego sprowadza do domu by wkurzyć ojca. Stanowią naprawdę świetne połącznie -tak uznałam na początku książki i swoje zdanie utrzymałam do jej końca. Są bardzo barwnymi i realnymi postaciami. Fabuła wyjątkowa, nie przypominała mi niczego, co znam. Elementy sensacji i fantasy, wątek paranormalny i romantyczny. Książkę pochłonęłam wyjątkowo szybko i byłam na siebie nieco zła, bo musiałam pożegnać się z jej bohaterami. Zdenerwowałam się szczególnie, kiedy zdałam sobie sprawę, że to początek serii o tytule Denazen, a ja nie mam jak dostać jej kontynuacji..

Książkę polecam nie tylko młodzieży lubiącej paranormal romance, ale też każdemu, kto chce się dobrze bawić.

Pozdrawiami powracam z nową partią przeczytanych książek ;)

*cytat z okładki książki

wtorek, 15 października 2013

"Zatrute pióro" Agathy Christie


Trafiłam na tę książkę przeszukując na wakacjach babciną biblioteczkę. Może to dziwne, ale jeszcze nie czytałam żadnych powieści tej słynnej pisarki, z resztą to był mój drugi w życiu kryminał. Do tej pory jakoś mnie do nich nie ciągnęło (no dobrze –może trochę), w każdym razie, nie czytałam ich. Moja przyjaciółka zawsze mi je wychwalała –lubiła czytać dzieła Christie, więc też w końcu chciałam się za nie zabrać. A tu trafiła się okazja, zabrałam się, więc do czytania… I oderwać mnie nie można było. Naprawdę świetny sposób pisania, po prostu chce się czytać!
Chyba nie będę przytaczała jakichkolwiek opisów. Tematem przewodnim są anonimy, a akcja dzieje się w niewielkim angielskim miasteczku. Bohaterowie łatwo zjednali sobie moją sympatię, wyjątkowo podobał mi się także sposób przedstawienia życia na prowincji. Książkę czyta się lekko i szybko, jak już wspomniałam, świetny sposób pisania. Czuję się naprawdę zachęcona do czytania kryminałów i pewnie za niedługo sięgnę po następny, pewnie także autorstwa Agathy Christie. W końcu -od czego mamy przyjaciół? ;)

Wiem, że znów krótko i nie tym stylem, którym recenzje powinno się pisać. Na zawodowego recenzenta to się nie nadaję ;] Ja po prostu lubię czytać książki, choć ostatnio bardzo się zaniedbałam i czytam ich coraz mniej :C
A może ktoś z Was poleci mi jakąś książkę? Byłabym bardzo wdzięczna^^
Pozdrawiam!

poniedziałek, 30 września 2013

„Zatruty tron” Celine Kiernam


Jedno wielkie WOW!.. Wiem, że dawno mnie tu nie było.. Ostatnio też wyjątkowo zaniedbałam czytanie książek, ale ta powieść… Wypożyczona z biblioteki, w końcu mam oko -nie, żebym  wybierała po okładce, ale tak jakoś zawsze dobrze trafiam po okładce i przeleceniu stron^^ Cieszę się, że przezornie wypożyczyłam także dwa kolejne tomy, tj.: „Królestwo cieni” i „Zbuntowany książe”. Już nie mogę się doczekać, żeby zacząć je czytać.
O czym to jest..? Jak głosi tekst z okładki:

„Piętnastoletnia Wynter, córka Obrońcy Tronu –Lorda Moorehawke, powraca z mrocznych Krain Północy w rodzinne strony i z przerażeniem odkrywa, że w dotąd spokojnym i tolerancyjnym państwie nastały ponure czasy. Na królewskim dworze na trwałe zagościły intrygi, tortury i bezpardonowa walka o władzę, bezlitosne duchy domagają się krwi, a wszelki opór wobec króla jest brutalnie tłumiony. Wynter staje przed trudnym wyborem: poddać się woli władcy czy z narażeniem życia walczyć o przywrócenie ładu w królestwie?”*

Nie do końca bym się z tym wszystkim zgodziła… Cała historia nie jest aż tak bardzo patetyczna, jak można by uznać po przeczytaniu tego opisu. Wiele ciekawych rzeczy o etykiecie, życiu na dworze, trochę fantastyki, nieco brutalności, delikatny romans… A wszystko osadzone w realiach średniowiecznej Europy (no, może trochę broń mi się nie do końca zgadzała). Nie można też zapomnieć o bohaterach. Nie ma ich wielu i nie da się zgubić w natłoku imion. A ci, którzy są… Brak mi słów. Już dawno nie czytałam książki, w której charaktery bohaterów byłyby tak świetnie nakreślone, a ich postępowanie po prostu logiczne i zgodne z tym, jak zostali opisani. Nie chciałabym zepsuć przyjemności czytania, więc nic więcej na ich temat nie wspomnę, prócz tego, że mamy Wynter, jej ojca, króla, jego syna i jego hipiatrię, tak nazwę chłopaka, żeby za dużo nie zdradzać: )
Na koniec napomknę jeszcze o języku, który średniowieczny na pewno nie jest. Pomimo, że ‘dość ‘ współczesny, w ogóle nie przeszkadza i jakoś tak doskonale pasuje^^ Książkę czyta się naprawdę szybko.
Bardzo polecam „Zatruty Tron”, bo to naprawdę kawał dobrej roboty! Kłaniam się autorce!^^

Serdecznie Was pozdrawiam ;D

*cytat z okładki książki

wtorek, 26 marca 2013

Maria Curie



...Nie będzie to normalna recenzja. Raczej zaznaczenie istnienia pewnej książki.
(Dawno mnie tu nie było, a tak w sumie ostatnio nie czytałam nic, prócz "Makbeta" i tej biografii właśnie.) Generalnie rzadko czytam biografie; ta została mi pożyczona z poleceniem przeczytania, więc zabrałam się do roboty ;))
Książkę napisała córka Marii Skłodowskiej -Ewa. Jeszcze nie przeczytałam jej całej -nie jestem nawet w połowie, ale już wiem, że jest to książka godna polecenia. Napisana w bardzo ciekawy sposób, czyta się ją jak 'zwykłą powieść'. Jedyne, co mnie w niej męczy, to nieustanne wrażenie, że w porównaniu do pani Marii jestem nikim i marnuję swoje życie O.o
Ale generalnie książka chyba nie ma minusów -została napisana przez wiarygodną osobę <bo córkę>, która w dodatku nazbierała pokaźny stos korespondencji matki (albo jej dotyczącej). Fragmenty listów stanowią wyjątkowo ciekawe urozmaicenie w czytaniu i pozwalają lepiej poznać polską noblistkę.
Jeszcze raz polecam!!
I serdecznie Was pozdrawiam!

sobota, 9 lutego 2013

Wciąż tu jestem^^


 Przepraszam, że nic nie piszę, ale naprawdę, nie mam o czym. Mogę się jedynie pochwalić, że podczas Świąt Bożego Narodzenia przeczytałam Felix Net i Nika: Świat Zero. Mam też kolejny tom, ale za niego jeszcze nie zdążyłam się zabrać. Chyba muszę wziąć się w garść, coś przeczytać i napisać recenzję. Ale taką prawdziwą. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki! I nie zapominajcie o mnie, bo w końcu wrócę!
Zapomniałam -ostatnimi czasy czytam dużo blogów. Ale to tylko dlatego, że miałam ferie.
Może zacznę recenzować blogi?.. Nie, to chyba nie dla mnie. A skoro już o blogach mowa, to jeśli chcecie coś poczytać -zapraszam do mnie, myślę, że się komuś spodoba... Właśnie wrzuciłam nową notkę.
Oto adres:
http://sztylety-gildiasrebrnejanakondy.blogspot.com
A jeśli ktoś chciałby się zapoznać z poprzednią, oczywiście niedokończoną wersją, zapraszam tutaj:
http://sztylety-gildiasrebrnejanakondy.blog.onet.pl/
Póki jeszcze tego nie usunęłam...
(Trochę tam w sumie pozmieniałam. A może nawet sporo...)
Może być z tego całkiem ciekawe porównanie ;))
No to pozdrawiam, do za niedługo, mam nadzieję!^^

niedziela, 28 października 2012

"Endymion Spring"


"Endymion Spring" Matthew'a Skelton'a to wyjątkowa książka. Pisana w ciekawy sposób, tak, że dzięki zmianom narratora jeszcze bardziej chce się czytać dalej. Akcja dzieje się jednocześnie w Oksfordzie, w czasach współczesnych i równocześnie opowiedziana jest historia chłopca żyjącego w XV -wiecznych Niemczech.

Powieść błyskawicznie trafiła na listę moich ulubionych. Całość przeczytałam w jeden dzień, a pamiętam, że byłam wtedy chora i choć mama zabroniła mi czytać i kazała spać, ja nie mogłam się powstrzymać i nie odłożyłam książki dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania.

O czym jest?
W Oksfordzie chłopak o imieniu Blake znajduje w bibliotece książkę z pustymi stronami, podpisaną nazwiskiem Endymion Spring. Wkrótce zaczynają pojawiać się w niej słowa widoczne tylko dla niego. Jakiś czas później pozycja znika z biblioteki, a po rozmowie z profesorem Jolyon'em Blake postanawia odszukać książkę i odkryć jej tajemnice. Na szczęście może liczyć na pomoc swojej siostry Duck i bezdomnego Psalmanazara.
Równocześnie śledzimy historię Endymiona Springa, niemego chłopca, pracującego u samego Herr Gutenberga. Gdy do jego przełożonego przybywa Fust z kufrem strzeżonym przez dwa rzeźbione węże, chłopak postanawia sprawdzić, co w nim jest. Odkrywa niezwykły papier i wtedy zaczyna grozić mu niebezpieczeństwo... Endymion, dzięki pomocy przyjaciela, ucieka z częścią papieru i trafia do Oksfordu, gdzie znajduje schronienie wśród mnichów...


Bohaterowie:
Daaaawno czytałam tę książkę i już kiepsko pamiętam takie szczegóły ;/  Ale jakoś sobie poradzę :)
Mamy więc Endymiona i Blake'a (na nazwisko ma Winters <jak ta dziewczyna z recenzowanego już przeze mnie "Wintercraftu"!>), których możemy uznać za głównych bohaterów. Pierwszy z nich nie ma zbyt wielu towarzyszy, tak właściwie historia obraca się głównie wokół jego osoby. Jedyne, co mogę powiedzieć to, że jego przyjaciel ma na imię Peter.
Natomiast drugiemu towarzyszy jego inteligentna siostra Duck; pomaga mu również profesor Jolyon, który dawniej uczył jego matkę -Juliet Somers oraz bezdomny Psalmanazar.
Przepraszam za moją słabą pamięć, ale jest to książka, którą ostatni raz czytałam z półtora roku temu. A ostatnio nie mam czasu na książki... ;/


Na koniec:
Książkę serdecznie polecam, bo jest magiczna, wciągająca i warta uwagi^^ W dodatku kiedy o niej myślę, przychodzi mi do głowy przymiotnik "piękna", sama nie wiem dlaczego... O.o Więc może zaufam swojej intuicji i napiszę, że wielu z nas zapewne ją za taką uzna. A jeśli nie... to przecież nic się nie stanie. Każdy ma inny gust, a o gustach przecież się nie dyskutuje ;)


A teraz trochę nie na temat:
U mnie spadł wczoraj pierwszy śnieg!^^ U Was też padało?
Zapowiadają się zimne dni, ale może to i dobrze, bo ostatnio bywało jakoś tak 'niemrawo'. Nie lubię kiedy rano jest lodowato, a po południu gorąco. Wolę jak pada deszcz^^ Do szkoły mam bardzo blisko, więc nawet ulewa nie stanowi dla mnie większego problemu... :))
Pozdrawiam!
I do następnej notki!^^ (sama nie wiem kiedy to będzie ;/)